Pagina 20 (PL)  B1-2023 PNKV BiuletynOnline.

Sylwia Wolnicka

„Tworzę w połączeniu z duchowym światem”

Wyraz sztuka ma dwa znaczenia. W obydwu przypadkach chodzi o rzeczy nowe, zaskakujące. Ludzi sztuki nazywamy często twórcami. Aby stworzyć coś, czego jeszcze nigdy nie było, trzeba oderwać się od codzienności, wstąpić, jak to się mówi, w inny mindset. Najwspanialsze dzieła powstawały przeważnie w chwilach tęsknoty, zwątpienia, żalu, nawet w obłędzie lub rozpaczy.

Nic z tych rzeczy nie uskrzydla Sylwii Wolnickiej. “Po prostu nie chcę tworzyć dzieł nisko wibracyjnych, wywodzących się z bólu,” mówi. „Najbardziej motywuje mnie rozwój świadomości. Odczucie tego, czym w Istocie jesteśmy. Ja widzę świat w różowych kolorach, patrzę na niego optymistycznie, ale realnie. Pragnę, by człowiek, który styka się z tym, co tworzę, zastanowił się ‘po co tu NAPRAWDĘ jesteśmy?’ I dlatego często na moich obrazach można dostrzec odległe przestrzenie galaktyczne. Często bywam kontemplująca i filozofująca, ale staram się zawsze w takich stanach odkryć inne uczucia dodające mi nową, pozytywną energię”, mówi przekonująco. Sylwia jest pewna siebie. Wie, czego chce i jest pełna energii, to znaczy: pozytywnej energii. „Tak, naturalnie, miewam także chwile depresji, głębokiej refleksji, ale pomagają mi one stawać się coraz lepszym człowiekiem. Chodzi o zrozumienie samego siebie.”

Sylwia jest dopiero trzy lata w Holandii, ale zdążyła już założyć swoją firmę i zarejestrować ją w Kamer van Koophandel. Przedsiębiorczości jej nie brakuje. Przed przyjazdem pracowała w Polsce w bankowości. „To nie były czasy dla sztuki. To znaczy, sztuka interesowała mnie zawsze, ale wykształcenie w tym kierunku było dla mnie nieosiągalne. Rodzice obawiali się oddać mnie do internatu w mieście, gdzie chciałam się uczyć. Potem trzeba było zarabiać pieniądze."

Sylwia pochodzi z okolic Konina , zapisała się na zaoczne studia kulturoznawstwa w ponieważ zawsze chciała mieć styczność ze sztuką. Sklepy z atrybutami do malowania: sztalugi, pędzle, farby, miały dla niej przyciągającą moc. Z sentymentem zawsze mijała takie miejsca. Malować uczyła się właściwie sama. W Koninie brała udział w konkursie o Złotą Sztalugę. Jej obrazy to przeważnie abstrakcje. „Malarstwo figuratywne nie interesuje mnie. Nie chcę pokazywać tego, co każdy od razu widzi. Ja szukam czegoś, czego jeszcze nie mam, czegoś, co mnie duchowo wyniesie na trochę wyższy poziom. Staram się, aby moje obrazy pobudzały do myślenia i refleksji, Każdy znajdzie w nich może coś innego, ale nie o to chodzi. Chodzi mi o medytację i odkrywanie samej siebie”.

Jak się długo patrzy w chmury, to można czasami dostrzec w nich twarze i postacie. Uwolnić wyobraźnię i dać jej pole do popisu. Tak można by nazwać jej przekaz. Sama nawet dostrzega postacie w swoich obrazach jeśli je intensywnie ogląda. Te spirytualne cechy jej działalności nie ograniczają się tylko do malarstwa. W Polsce ukończyła kurs bioenergoterapii z państwowym egzaminem. Jest przekonana, że jest to świetna naturalna metoda leczenia wspierająca inne techniki oraz konwencjonalną medycynę i uwalniająca dużo dobrej energii. Sylwia jest pewna, że ma dzięki temu dużo empatii dla innych.

Pomimo duchowych zainteresowań Sylwia jest dobrze zorientowana i poinformowana. Codzienne, ziemskie sprawy nie są jej obce. Nawet nauka i technika nie zniechęcają jej w konwersacji. Sztuka z naukowym podkładem nie wydaje się jej realną opcją. “To jest bardzo interesujące, ale mam świadomość tego, że nie posiadam wystarczającej wiedzy naukowej, by iść w tym kierunku”, mówi na zakończenie. Na razie jest w objęciach spirytualizmu.

Życzymy jej wielu sukcesów.

Sylwia podpisuje często swoje obrazy pseudonimem artystycznym „Godis”. Prezentuje się na stronie www.godisway.com

Z Sylwią Wolnicką tozmawiał Waldemar Pankiw

- - -